22-02-2010

Tadeusz Borkowski - Adiutant dowódcy marynarki wojennej

Niedawno pożegnaliśmy Tadeusza Borkowskiego, który przez ostatnie kilka lat mieszkał w Kamieniu Pomorskim chciałem przypomnieć jego sylwetkę. Jest to tym bardziej na czasie, że za kilka dni, 5 marca minie 65 rocznica zdobycia Kamienia Pomorskiego, Ziemi Kamieńskiej jednym z tych, którzy ją zdobywali był mieszkający przez wiele lat w Lubiniu k. Międzyzdrojów Tadeusz Borkowski. Odznaczony m.in. trzy razy Krzyżem Walecznych, srebrnym medalem „Zasłużony na Polu Chwały” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Życiorys komandora porucznika w stanie spoczynku Tadeusza Borkowskiego urodzonego przed 84 laty w województwie stanisławowskim na dawnych Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej zawiera tyle wręcz nieprawdopodobnych epizodów, że mógłby posłużyć za scenariusz do nie jednego filmu historycznego, przygodowego, ale i sensacyjnego. Losy wojenne np. bohaterów „Czterech pancernych” na tle przeżyć Tadeusza Borkowskiego to po prostu sielanka.

We wrześniu 1939 roku znaleźliśmy się w granicach byłego Związku Radzieckiego, 13 kwietnia 1940 roku wraz z wieloma innymi ludźmi z Nadwornej, mojej rodzinnej miejscowości znalazłem się w Kazachstanie. Kiedy znaleźliśmy się w Czechówce tamtejsza ludność pytała kiedy będzie „postanowka”, przedstawienie, gdyż byli przekonani że cyrk przyjechał. Wkrótce się wszystko wyjaśniło. Rozpoczęła się ciężka praca. Ja np. orałem w dwie pary wołów wielkie połacie stepu. Kiedy trzeba było drewna na potrzeby gospodarcze, to wołami jechało się ponad 10 dni do najbliższego lasu. Zboże na mąkę mieliło się żarnami, przy czym wypiekany chleb miał posmak piołunu, który porastał nie tylko step, ale i pola uprawne. Chaty, w których mieszkaliśmy oświetlane były łuczywem. Po napadzie Niemców w 1941 roku na Związek Radziecki tworzona została Armia Polska pod dowództwem gen W. Andersa. Ja w tym czasie pracowałem już przy budowie szlaku kolejowego oddalonego od rodziny w Kazachstanie ok. 600 km. Po przeczytaniu w rosyjskiej gazecie postanowiłem wstąpić do Armii Andersa formowanej początkowo w Buzułuku. Po skierowanie jechałem z powrotem do Cechówki koło 300 km pociągiem i 300 km piechotą. Po wielu perypetiach zostałem przyjęty do Wojska Polskiego. Kiedy Anders postanowił wyprowadzić armię z Rosji, zwolniłem się z wojska, by nie rozstawać się z rodziną. Moja sytuacja uległa zmianie, teraz byłem wrogiem, żołnierzem wrogiej armii. Tylko cudem uniknąłem aresztowania i wywiezienia na Sybir. Pracowałem w odkrywkowej kopalni węgla brunatnego, nabawiłem się tam reumatyzmu. W maju 1943 roku zgłosiłem się do rosyjskiej rejonowej komendy wojskowej w Karpińsku koło Świerdłowska by wstąpić do powstającej I Dywizji im. T. Kościuszki. Do wojska mnie nie wzięto z uwagi na moją służbę w Armii Andersa. Kiedy odprowadzałem kolegów, którzy ostali wcieleni do wojska w ostatnim momencie, już w biegu wskoczyłem do pociągu. W czwartym dniu jazdy zameldowałem rosyjskiemu konwojentowi by mnie zaprowiantował. Kiedy w sierpniu 1943 roku przybyliśmy do Sielc nad Oką pierwsza dywizja była już sformowana. W Sielcach mieszkaliśmy po 100 osób w zbudowanych przez siebie ziemiankach. Ukończyłem szkołę podoficerską, na oficerską nie chciałem iść chodź miałem ukończone przed wojną gimnazjum. Swój chrzest bojowy przeszedłem w lipcu-sierpniu 1944 roku pod Puławami jako dowódca kompanii 82 mm moździerzy w 6 pp II Dywizji im. Henryka Dąbrowskiego. Brałem udział w bitwie na przyczółku warecko-magnuszewskim, w Warszawie na Brudnie i dalej w bitwie o Wałcz, Mirosławiec, Złotów. Wojna się skończyła dla mnie 13 marca 1945 roku, zostałem ranny w walce o Sybino w powiecie kamieńskim. Po powrocie ze szpitala wróciłem do pułku w Głuchołazach, potem w Częstochowie-Stradomiu. W 1946 roku ukończyłem kurs szefów sztabów pułków w Rembertowie. Trafiłem do Gdyni, potem do Szczecińskiego Obszaru Nadmorskiego. Kiedy w 1947 roku kontradmirał Włodzimierz Steyer został dowódcą Marynarki Wojennej zostałem Oficerem Flagowym i adiutantem dowódcy Marynarki Wojennej. Służbę wojskową zakończyłem jako komandor porucznik na stanowisku oficera zabezpieczenia chemicznego 8 Flotylli Obrony Wybrzeża Marynarki Wojennej w 1967 roku. Do dnia dzisiejszego działam związkach kombatanckich.


Tekst i zdjęcia: Marian Klasik
Korzystanie z serwisu oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie, z których niektóre mogą być już zapisane w folderze przeglądarki. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia